poniedziałek, 6 października 2014

Pasje uczniów #1. Katarzyna Młynarczyk

Dziś serdecznie zapraszam do przeczytania interesującej rozmowy z uczennicą klasy IIIa Kasią Młynarczyk, która pasjonuje się karate. Miłej lekturki :)

NK: Jak zaczęła się Twoja przygoda z karate?

KM: Pewnego dnia, gdy tata odprowadzał mnie do szkoły naszą uwagę przyciągnął plakat zachęcający do udziału w zajęciach. Na początku nie byłam do tego przekonana, lecz po namowach rodziców postanowiłam pójść na pierwszy trening.

NK: Więc jak było na pierwszym treningu?

KM: Było dziwnie. Bałam się. Może dlatego, że nikogo nie znałam. Na szczęście trener był bardzo miły i wszystko tłumaczył oraz pomagał nam. Ćwiczenia było oczywiście w formie zabawy co mi się spodobało.

NK: A gdzie odbywały się treningi?

KM: Na sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej w Poniecu.



NK: Był to Twój pierwszy kontakt z takim sportem?

KM: Nie, ponieważ mój starszy brat Marcin również trenował karate, więc czasami pojawiałam się na treningach i na boku próbowałam naśladować ruchy grupy.

NK: Wspominałaś, że poniecka sekcja karate się rozwiązała. Obecnie trenujesz w jednym z rawickich klubów. Jak się tam znalazłaś?

KM: Były trener polecił mi Rawicki Klub Karate Surem. Jednak ja nie chciałam zmieniać klubu i byłam pewna, że moja przygoda z karate właśnie się zakończyła. To, że teraz tam trenuje zawdzięczam moim rodzicom. Miałam wiele wątpliwości, jednak oni mówili mi, że trzeba walczyć i nie poddawać się.

NK: Musisz mieć naprawdę świetnych rodziców! Kto był kiedyś Twoim trenerem, a kto jest nim obecnie?

KM: Początkowo trenowałam pod okiem Artura Makały, natomiast obecnie z Krzysztofem Gliną.



NK: Sport wiąże się z kontuzjami. Przez pewien okres nie mogłaś pojawiać się na treningach z powodu problemów zdrowotnych. Jak czułaś się z tą sytuacją?

KM: To było trudne do zaakceptowania. W końcu treningi porzuciłam z dnia na dzień. Żeby się nie odzwyczajać sama ćwiczyłam w domu kata i kihon, czyli najprościej tłumacząc określone układy technik i pozycji. Jednak najgorzej było w grudniu, gdy obserwowałam trening, a nie mogłam ćwiczyć.

NK: Do treningów wróciłaś w połowie czerwca i pierwszym wyzwaniem dla Ciebie był obóz. Jak było?

KM: Było mi naprawdę ciężko po tej dziewięciomiesięcznej przerwie, ale dałam radę i stwierdziłam, że z treningami będzie tak samo, tym bardziej, że wszyscy mnie wspierali.

NK: Czy dzięki Twojej pasji poznałaś ciekawych ludzi?

KM: Jasne, że tak! Dużo ludzi, którzy byli, a już ich nie ma, ale też takich z którymi trzymam się od początku.

NK: Twoje największe osiągnięcia w karate?

KM: Zdobycie brązowego pasa ( tzw.3 kyu) , zajęcie kilkanaście razy miejsc medalowych w zawodach ogólnopolskich, międzywojewódzkich i międzyklubowych.

NK: Do czego dążysz?

KM: Dążę do doskonalenia i kształcenia techniki, siebie i do zdobycia jak najwyższych stopni.

NK: Czym jest dla Ciebie karate?

KM: Czymś wyjątkowym. Nie umiem tego dokładnie wytłumaczyć, ale to jest w pewien sposób styl życia.



NK: Wiążesz z karate przyszłość?

KM: Jak najbardziej. Może chwilowo nie, ale za jakiś czas mam zamiar znów brać udział w zawodach. Kiedy osiągnę odpowiedni wiek i umiejętności chcę zrobić kursy instruktorskie, a w dalszej przyszłości chciałabym utworzyć własną sekcję, może nawet klub.

NK: Ciekawe plany i w związku z tym zapytam czego mogę Ci życzyć?

KM: Powodzenia w zdobyciu kolejnych osiągnięć, wytrwałości i zdrowia.

NK: W takim razie dużo zdrowia oraz powodzenia w rozwijaniu swoich umiejętności. Dziękuję bardzo za wywiad.

KM: Dziękuję.


Rozmawiał: Norbert Konieczny.
Zdjęcia: Archiwum prywatne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz